ZACZYNAMY ŻEGLOWANIE
„Lobo De Mar” już na wodzie. Moja radość, jak i wszystkich tych, którzy byli zaangażowanie w przygotowanie jachtu do sezonu jest wielka. Jeszcze w sobotę ostatnie kosmetyczne prace, mycie, szorowanie pokładu i nadbudówki (Justyna, Wojtek), odnawianie drewnianego wystroju salonu (Iwona) i porządki w takielunku i wyposażeniu (Ja). Wszystko trzeba staranie skontrolować. Na niedzielny rejs chętnych było sporo (Justyna, Iwona, Alek, Oskar i Michał). Załoga stawiła się na burcie punktualnie. Wciągnięto na sztag genuę i w lik-szparę masztu grota – jacht gotowy do żeglugi. Inauguracyjny, testowy rejs zaplanowaliśmy do Helu. Kapitan Lobo robi wstępne szkolenie o środkach ratunkowych i wyposażeniu jachtu. Każdy osobiście zakłada pas asekuracyjny lub ratunkowy i sprawdza jego dopasowanie – jest OK.! Minęło południe, kiedy rzuciliśmy cumy i z uśmiechem na twarzy trawersowaliśmy główki gdyńskiej mariny. Dla wielu z załogi było to pierwsze zetkniecie z jachtem tego typu i pożerała ich ciekawość elektronicznego, efektownego i efektywnego wyposażenia. Płyniemy. Pogoda nie sprzyja żeglowaniu – wieje niespełna 2°B z dziobowej ćwiartki, czasem wiatr zupełnie „zdycha”. Szkoda. Nie mogę pokazać załodze żeglarskich walorów jachtu. Po dwóch godzinach żeglugi cumujemy w zupełnie pustej helskiej marinie. Jest pogodnie, wiec idziemy na helski spacer dookoła cypla. Jest oczywiście z nami nasz pies Tolek, który radośnie szaleje po okolicy i plaży. Po spacerze zaglądamy do naszej ulubionej kaszubskiej tawerny „Izdebka”, gdzie zamawiamy wspaniały rybny obiad. Ja i jeszcze dwóch żeglarzy wcinamy znakomitego rekina, ktoś solę lub świetnego wędkowego dorsza. Oczywiście na przystawkę była rybna zupa – to taki nasz tutejszy standard. Na jacht wracamy radośni, najedzeni i już z planami na przyszłe eskapady. Wychodzimy w drogę powrotną do Gdyni. Pusty Hel zostawiamy za sobą – latem trudno będzie tu zacumować w weekend. Sztil absolutny. Woda gładka jak tafla lustra – bez zmarszczki. Przyszła mgła, uruchamiamy radar i wzmacniamy obserwację. Mijamy blisko kilka statków kotwiczących na redzie. Z systemu AIS mamy wszystkie informacje o ich zachowaniu. Justynka ćwiczy gałkologię elektronicznej mapy i ręczne sterowanie jachtem. Cumujemy na swoim miejscu bardzo elegancko. Załoga już nieco obyta z jachtem zaczyna odgrywać swoje role coraz lepiej. Skończył się pierwszy testowy rejs jachtu „Lobo De Mar” – wszystko OK! Możemy wyruszać w dalsze rejsy. Sezon zapowiada się wspaniale.
Napisz komentarz
Chcesz dołączyć do dyskusji?Zapraszam!