CHRZEST „LOBO DE MAR” *

Kiedyś trzeba zacząć. Oczywiście mówię tu o prawdziwym żeglowaniu. To, że opłynąłem już Świat nie ma znaczenia. Jeżeli było to częścią zawodu uprawianego, to nie spełniało to podstawowej wartości – nie dawało wolności. Wprawdzie jesteśmy na statku, Królem, Panem czy Władcą, jak to mówi się „pierwszym po Bogu”, ale wciąż wykonujemy czyjeś zlecenia, plany, realizujemy jakieś narzucone nam zadania. To nie jest wolność. Dlatego trzeba było kupić jacht, który tą wolność daje. Płyniesz gdzie chcesz, kiedy chcesz, z kim chcesz i jak długo chcesz!!! Wszystko jak chcesz! Kompromisem jest tylko porozumienie z drugim człowiekiem na zasadzie wzajemności. Trzeba dobrać tak załogę, aby twojej wolności zbytnio nie ograniczała. Czy taka żeglarska wolność ma ograniczenia? Pewnie, że ma, ale są to ograniczenia założone, takie jak: wielkość jachtu, jego dzielność morska i zasięg limitowany konstrukcją, pojemnością zbiorników na wodę, paliwo i zapasy. Wolność nie oznacza beztroski i żeglarskiej głupoty. Właśnie rozum, wiedza, doświadczenie i rozwaga pozwala ci naprawdę być wolnym. A wiec żeglujmy poza widnokrąg, kiedy tylko okazja się ku temu nadarzy a zasmakujemy prawdziwej wolności!

 

0 Komentarzy

Napisz komentarz

Chcesz dołączyć do dyskusji?
Zapraszam!

Dodaj komentarz