JANUSZ KURBIEL – pożegnanie

Zmarł Janusz Kurbiel

W wieku 70 lat zmarł Janusz Kurbiel, mieszkający we Francji polski żeglarz polarny. Był organizatorem i uczestnikiem rejsów w rejony arktyczne. Wspólnie z żoną Joel, prowadził badania naukowe tych obszarów przy wykorzystaniu jachtu jako zaplecza logistycznego.

Z informacji przekazanych przez żonę kapitana jego polskim przyjaciołom wynika, że Janusz Kurbiel zmarł we śnie na jachcie kotwiczącym u wybrzeży Grenlandii podczas ich powrotu na południe. Na razie nie wiadomo, kiedy i gdzie zostanie pochowany.

Kapitan Kurbiel zajmował się przede wszystkim badaniem zmian klimatycznych, ale uczestniczył też w projektach z zakresu innych dziedzin nauki. W 1996 roku uzyskał stopień doktora klimatologii polarnej na paryskiej Sorbonie. Był autorem licznych książek i artykułów – relacji ze wypraw. Wielokrotnie uhonorowany nagrodami za wybitne żeglarskie dokonania.

Niektóre nagrody i wyróżnienia Janusza Kurbiela:
1988 – Nagroda Główna Srebrny Sekstant i Nagroda Rejs Roku dla kpt. Wojciecha Jacobsona, kpt. Janusza Kurbiela, kpt. Ludomira Mączki – pierwsze pokonanie arktycznego Przejścia Północno-Zachodniego z zachodu na wschód na s/y „Vagabond”.
1991 – Nagroda Główna Srebrny Sekstant i Nagroda Rejs Roku dla kpt. Janusza Kurbiela za dwukrotne opłynięcie Spitsbergenu na s/y „Vagabond 3”.
2005Nagroda Grotmaszta Bractwa Kaphornowców za dobrą robotę żeglarską w wyjątkowo trudnych warunkach – za rejs szlakiem francuskiego żeglarza Jules de Bloseville’a do północno-wschodnich brzegów Grenlandii.
2007Wyróżnienie Kolos 2007 dla Joelle i Janusza Kurbielów, za przygotowanie i realizację wyprawy naukowej na wody Grenlandii drewnianym jachtem „Vagabond’elle” i dotarcie do Ziemi Rasmussena we wschodniej Grenlandii – jednego z najbardziej niedostępnych miejsc na wyspie.
2010 – III Nagroda Honorowa Rejs Roku dla Joelle i Janusza Kurbielów za wyprawę Borealis 2009-2010 na wodach arktycznych na „Vagabond’elle”.
2012Honorowe wyróżnienie Rejs Roku dla Joelle i Janusza Kurbielów za wyprawę Borealis 2012 z pokonaniem Przejścia Północno-Zachodniego na jachcie „Marguerite I”.

57 NOCNE REGATY GWG

57 NOCNY WYŚCIG Z GDYNI DO WŁADYSŁAWOWA I Z POWROTEM

3 i 4 września na wodach Zatoki Gdańskiej i Bałtyku południowo-wschodniego odbył się po raz 57 nocny wyścig na trasie Gdynia-Władysławowo-Gdynia o Puchary Przechodnie Przewodniczącego Rady Miasta Gdyni oraz Prezesa Ligi Obrony Kraju. Regaty zaliczane są do Pucharu Bałtyku Południowego oraz Pucharu Zatoki Gdańskiej.

Klasyfikacja jachtów odbywała się grupach ORC1 i ORC2, KWR i OPEN. W grupie ORC1 zwycięzcą został „GoodSpeed” Łukasza Trzcińskiego (Jacht klub Stoczni Gdańskiej), a w ORC2 „Pallas” Jana Piernikarczyka (JKM Gryf Gdynia). W KWR „Rioja” Łukasza Stawskiego (AKM Gdańsk), a w OPEN „Bigger Johnka” Konrada Smolenia (YKP Gdynia).

Poniżej relacja organizatora i jednocześnie uczestnika regat Tomasza Konnaka z JKM Gryf Gdynia:

Regaty z tradycją – ktoś powiedział, że kultowe. Ostatnie w Polsce nocne regaty weekendowe. Na trasie stosunkowo długiej, ale nie jakoś przesadnie. Na trasie trudnej technicznie i taktycznie. Regaty mają numer 57, czyli trwają już ponad pół wieku. Najpierw liczby. Lista startowa liczyła 58 pozycji i poznaliśmy ją w piątek wieczorem. także w piątek jeden jacht zrezygnował, w sobotę jeden jacht doszedł. Okazało się, że na start nie dotarł też jeden jacht, a inny nie wystartował z powodu awarii. Tylko dwa jachty nie ukończyły regat, co jest znakomitym wynikiem. Ale sama frekwencja to mało. Podział na klasy był dość nietypowy. Klasa KWR to tylko 5 jachtów. Klasa OPEN była liczniejsza, ale też nie dominowała – 14 jednostek. Dominowała, i to zdecydowanie, klasa ORC: 39 jachtów zgłoszonych, 38 wystartowało, wszystkie jachty dotarły do mety. Flota 39 jachtów w ORC to nie tylko największa liczba w Polsce od lat, ale także znacząca liczba na Bałtyku.

Pogoda tym razem, co ostatnio zdarza się rzadko, była dla uczestników łaskawa. Wyjątkowo nie było burz, ulewy, sztormowych wiatrów, silnych szkwałów, dużych fal albo flauty i mgły porannej.
Wiatr cały czas wiał, mocniej lub słabiej, ale wiał. Nie było cisz, które potrafią być utrapieniem. Do tego Zatoka gładka jak stół, na pełnym morzu drobna falka, piękna pogoda i całkiem jasna noc. Nawet prądy tym razem były łaskawe i słabe.

Do tego kierunek wiatru tak się ułożył, że jedyna halsówka była z Helu do Gdyni, na metę. Z Helu do pławy WŁA dało się dojść jednym halsem, w drodze powrotnej dało się postawić spinakery. Dlatego też regaty były bardzo szybkie, ostatni jacht zameldował się na mecie w Gdyni o godzinie 9:24. Co tym razem zadecydowało o sukcesie? Pilnowanie prędkości i wyciskanie z jachtu maksymalnych osiągów w dość jednak słabym wietrze. Spinakery do Helu. Potem wybór optymalnej drogi wzdłuż półwyspu. Im bliżej brzegu, tym krótsza trasa i słabszy prąd, ale i słabszy wiatr. Gdzie było maksimum funkcji – można dyskutować długo. W drodze powrotnej dokładnie ten sam dylemat. Teraz jednak pod spinakerami lub genakerami, na granicy możliwości ich prowadzenia. Za to prawdziwe rozterki mogły się zacząć w drodze bezpośrednio na metę. Była halsówka pod prawie dokładnie przeciwny wiatr. Czołówka nie miała wyboru. Jachty na trochę dalszych pozycjach, płynące 2-3 godziny później, mogły trafić w głębi Zatoki Puckiej na korzystną odkrętkę w prawo. Kilka jachtów trafiło dobrze. W tej sytuacji pójście w lewo, prawym halsem pod Sopot, było złym pomysłem. Klasa ORC została podzielona na dwie grupy, które i tak były bardzo liczne. Było się z kim ścigać, a o to przecież chodzi.

Regaty od bardzo dawna mają wybitnie sportowy charakter i dlatego liczy się klasa ORC, liczą się poprawne wyniki oraz trudna rywalizacja na długiej trasie i w nocy. Może dlatego zgłasza się coraz więcej jachtów, które chcą się porządnie ścigać, w dobrej formule i w licznym gronie? Do tego przepłynięcie trasy w nocy jest wartością samą w sobie i nowicjuszom na długo pozostaje w pamięci. Puchary – historyczne – były za pierwsze miejsce w grupie ORC 1, w grupie ORC 2, w grupie KWR. Dodatkowo nagrody pieniężne, także za 2 i 3 miejsce w tych grupach. W klasie OPEN jest nagroda tylko za pierwsze miejsce, bez pucharu. Zwycięzca na tę nagrodę zapracował solidnie, bo różnica między jachtem pierwszym a drugim wyniosła tylko trzy sekundy. Wyjątkowo w tym roku wręczona została nagroda za pierwsze miejsce w klasyfikacji łącznej ORC, bo było to jednocześnie zwycięstwo w IV etapie Pucharu 90-lecia Gdyni.

Tekst: Tomasz KONNAK